Kiedy Raffaello Sanzio da Urbino – lepiej znany jako Raphael – miał zaledwie 37 lat, zmarł na nagłą chorobę, często określaną jako syfilis. Teraz, w 500. rocznicę odejścia renesansowego malarza, nowa praca opublikowana w czasopiśmie Internal and Emergency Medicine przedstawia alternatywne wyjaśnienie jego przedwczesnego zgonu.

Podczas badania tajemnica Rafaela dotycząca jego późnonocnych wyjść mogła doprowadzić lekarzy do błędnego zdiagnozowania jego dolegliwości i przepisania niebezpiecznego leczenia, które ostatecznie przyspieszyło jego śmierć. Kilkadziesiąt lat później włoski malarz Giorgio Vasari utrwalił opowieści o pikantnym życiu seksualnym artysty w swojej obszernej kronice sztuki renesansowej, co doprowadziło współczesnych i przyszłych historyków do wysunięcia tezy, że Rafael uległ chorobie przenoszonej drogą płciową.

Ale rachunki dotyczące śmierci Rafaela wskazują na innego winowajcę, donosi Angela Giuffrida dla Guardiana. Choć Vasari napisał, że malarz cierpiał na intensywną gorączkę tylko przez jeden dzień, inni obserwatorzy twierdzili, że choroba trwała przez tydzień lub dwa tygodnie.

„Nie cierpiał na chorobę jelit”, główny autor Michele Augusto Riva, ekspert w dziedzinie historii medycyny na Uniwersytecie Mediolan-Bicocca, mówi Guardianowi, „i z tego powodu wysunęliśmy hipotezę o zapaleniu płuc.”

W szczytowym momencie swojej krótkiej kariery, głównym rywalem Rafaela był Michał Anioł. Obaj zrealizowali ważne zamówienia dla papieża Juliusza II, przy czym młodszy artysta stworzył freski do prywatnych pokoi papieża, a starszy namalował sufit Kaplicy Sykstyńskiej. Kiedy Raphael zachorował wiosną 1520 roku, Juliusz – obawiając się utraty tak cennego artysty – wysłał do niego „najlepszych lekarzy w Rzymie (…)”, mówi Riva agencji Agence France-Presse Ella Ide.

Papież Juliusz II wysłał najlepszych lekarzy w Rzymie, aby leczyli Raphaela, który namalował Szkołę Ateny i inne freski w prywatnych pokojach papieża w Watykanie. (Public domain via Wikimedia Commons)

Według Vasariego, Rafael nie ujawnił swoich licznych wieczornych eskapad z kochanką. Nieświadomi, że artysta wystawił się na działanie chłodnego nocnego powietrza, jego lekarze uznali chorobę za problem wewnętrzny.

Pięćset lat temu lekarze rozpatrywali ludzkie choroby w kategoriach równowagi czterech płynów zwanych humorami. Rafael, powalony przez gorączkę, był przegrzany – co było pewną oznaką braku równowagi. Aby to naprawić, lekarze postanowili uwolnić „nadmiar” płynów swojego pacjenta.

Lekarze rozpoczęli upuszczanie krwi „do tego stopnia, że był osłabiony i czuł, że tonie; potrzebował bowiem raczej środków naprawczych”, według Vasariego.

Podług artykułu, lekarze mogliby nie przeprowadzać upuszczania krwi, gdyby zdali sobie sprawę, że choroba Rafaela koncentrowała się w jego płucach. W tamtym czasie lekarze zaczęli dyskutować nad przydatnością upuszczania krwi, zwłaszcza w leczeniu chorób uznawanych dziś za zakaźne.

Jedno ze źródeł wyszczególnionych przez badaczy napisało, że choroba Rafaela trwała 15 dni, podczas gdy inne oszacowało jej czas trwania na osiem dni. Co istotne, artysta miał wystarczająco dużo czasu, aby uporządkować swoje sprawy, dyktując swój testament, aby zapewnić fundusze na opiekę nad kochanką i powierzając zawartość swojej pracowni najlepszym asystentom.

Mimo że Raphael zmarł w tak młodym wieku, pozostawił po sobie wiele dzieł sztuki, którymi będą mogły cieszyć się przyszłe pokolenia. W tym roku wiele instytucji organizuje specjalne wystawy dzieł malarza, aby uczcić 500. rocznicę jego śmierci. Wielka wystawa w Rzymie została ponownie otwarta w czerwcu po tymczasowym zamknięciu z powodu pandemii COVID-19. Jak donosi Cristina Ruiz dla Art Newspaper, goście są sortowane w grupy sześciu i eskortowane przez galerie przez guard.

Inny wysiłek upamiętniający centra na grobie Rafaela w rzymskim Pantheon. Każdego dnia w tym roku, Włochy będą umieszczać czerwoną różę na grobie Starego Mistrza, na której widnieje napis: „Tu spoczywa Rafael, którego sama Natura obawiała się prześcignąć, gdy żył, a gdy umarł, obawiała się, że sama umrze.”

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.