LeBron James drybluje obok Coby’ego White’a z Bulls podczas drugiej połowy piątkowego meczu w Staples Center. James miał 28 punktów, siedem zbiórek i siedem asyst w wygranym 117-115 spotkaniu. (Fot. Sean M. Haffey/Getty Images)

.

LOS ANGELES – Jak na zespół z niebotyczniewysokie oczekiwania, Lakers spędzili większość sezonu na flirtowaniu z przeciętnością.

Musieli trzymać się mocno we własnym budynku w piątkową noc przeciwko Chicago Bulls, potrzebując spudłować od Zacha LaVine’a (który nie spudłował zbyt wiele) i uciekając 4,7 sekundy zegara z pomocą szybkonogiego Dennisa Schrödera, by wygrać 117-115.

LeBron James wydychał po zdobyciu 28 punktów z siedmioma asystami, ale nie wyglądał najlepiej, chybiając rzutu wolnego i głębokiego rzutu za 3 punkty, który odłożyłby na bok trudny, krótki zespół Bulls wcześniej. W ostatniej minucie trafił jednak rzut za 3 punkty, który ostatecznie okazał się zwycięskim trafieniem, dzięki czemu Lakers wygrali po raz piąty w sześciu ostatnich meczach i poprawili swój bilans do 7-3, co jest najlepszym wynikiem w Konferencji Zachodniej.

„Chcemy być lepsi,” powiedział James. „Przez pierwsze 10 gier, B, B-plus dałbym nam jako ocenę – to daje mi znać, że mamy przestrzeń do poprawy, co jest jasnym punktem”.

To gra, w którą Lakers ostatnio grają bardzo często, pozwalając słabszym drużynom, takim jak Memphis czy San Antonio, zawiesić się w pobliżu (Spurs pokonując ich w czwartek). Przynajmniej w piątek, w drugim meczu back-to-back i bez Anthony’ego Davisa i Kentaviousa Caldwella-Pope’a, było lepsze uzasadnienie.

To była elektryczna noc dla produktu UCLA, LaVine’a, który skończył z 38 punktami (just shy of a season-best) na 14-for-22 rzutach. Po słabej defensywie w meczu z San Antonio, zmęczenie Lakers zaczęło dawać o sobie znać w defensywie, gdy LaVine spalał ich raz za razem.

Ale ostatni rzut LaVine’a – 17-foot jumper na 4.7 sekundy przed końcem, który dałby Chicago prowadzenie – był niecelny i Bulls nie byli w stanie zabezpieczyć zbiórki. Schröder przyjął podanie na obwód i ominął ścigającego go Thaddeusa Younga, po czym został faulowany, a czasu pozostało zbyt mało, by Chicago mogło podjąć poważną próbę wygrania lub zremisowania meczu.

„Powiedziałem Bronowi, żeby rzucił to w backcourt i pozwolił mi po prostu uciec,” powiedział Schröder. „To znaczy, to jest to, co zrobiłem. Robiłem to przez siedem, osiem lat.”

Brak Davisa, niespodzianka scratch z naciągniętym przywodzicielem, Lakers mieli kilka rąk odpryskujących na jego obciążenie punktowe: Schröder, który miał 17 punktów, Montrezl Harrell z 17 (i 14 zbiórek) i Wesley Matthews z 14 w swoim pierwszym starcie w sezonie.

Przez dużą część wieczoru James był zadowolony z tego, że po prostu ucztował na Patricku Williamsie, 19-letnim czwartym ogólnym wyborze listopadowego draftu. Od wczesnego spin move w pierwszej kwarcie, by dostać się pod kosz, przez wielokrotne turnaround fadeaways, po floatery w paint, James pokazał mu tyle ruchów, że rookie będzie miał koszmary jeszcze długo po fakcie. Jedynym narzędziem, po które James nie mógł sięgnąć był jego rzut za 3 punkty: Był 0 na 5 z dystansu.

Niestety dla Lakers, LaVine nie potrzebował takiej odmiany, rzucając się w stronę obręczy posiadanie po posiadaniu. Lakers oddali 62 punkty w paint, przy czym brak Davisa wyróżniał się szczególnie na ich niezdolności do ochrony obręczy.

Granie bez All-Star forwarda zaszkodziło Lakers także na drugim końcu. Bulls zapakowali się w paint, aby uniemożliwić Jamesowi jazdę i nie było zbyt wielu wsadów, ponieważ ofensywa wygenerowała tylko 42 punkty w paint.

„Nie graliśmy naszej najlepszej koszykówki, drugiej nocy w back to back,” powiedział trener Frank Vogel. „Ale wisieliśmy tam i grinded go out”.

Matthews wniósł trochę ciepła do trzeciej kwarty, gdy jego 3-punktowe rzuty zaczęły spadać. James szukał go agresywnie, włączając w to bounce pass, który nawlekł na drugą stronę boiska, by uciec przed double-teamem. Lakers prowadzili nawet siedmioma punktami, zanim Bulls doprowadzili do remisu.

Przewaga ławki (41-32) pozwoliła Lakersom na wyjście na prowadzenie, zwłaszcza, że Harrell odzyskał pewność w swoim kontakcie. Harrell zakończył mecz jako najlepszy strzelec wśród rezerwowych obu drużyn, trafiając 7 na 13 rzutów z pola.

Byki miały problemy z utrzymaniem się w grze – szczególnie po tym, jak Otto Porter Jr. został wykluczony z gry z powodu skurczów pleców po zaledwie sześciu minutach gry.

Lakers wracają na parkiet w niedzielę w Houston, w miesiącu, w którym będą grać z dala od Los Angeles przez 13 z 17 swoich meczów. James wciąż nie może się doczekać, by w drogowych arenach panował taki sam hałas jak w Staples Center. Ale przynajmniej Lakers mają czas, by popracować nad własną motywacją.

„Musisz dawać sobie nawzajem energię, musisz dawać sobie energię, rozmawiać na swój sposób przez wiele rzeczy, stawiać sobie wyzwania,” powiedział. „Więc gry są zdecydowanie bardzo różne. I wychodząc na drogę, to nasz pierwszy raz grając w Houston na home-home, więc grając z nimi, to będzie również inne, ale czekamy na to z niecierpliwością.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.