Jeśli pozwolisz sobie na to, łatwo jest pokochać Kiss.

Jego pierwsze siedem albumów zawiera niektóre z najlepszych, najczystszych rock n’ roll’ów lat 70-tych. W oryginalnym składzie Gene Simmons, Paul Stanley, Ace Frehley i Peter Criss byli solidnymi muzykami (i, w przypadku pierwszej trójki, skutecznymi autorami piosenek).

Paul i Gene wytrwali w zespole po tym, jak nieobliczalne zachowanie Crissa i Frehleya stało się dla nich zbyt trudne do zniesienia. Chociaż czasami stawali się czymś w rodzaju karykatury, jasne jest, że Stanley i Simmons autentycznie kochają grać muzykę i cały ten (psycho) cyrk Kiss.

Kiss
Photo by Tommy Allen Williams

Nigdy nie rozumiałem drwin, jakie Kiss otrzymuje od krytyków rockowych (i snobistycznych fanów muzyki).

Jest to po prostu prosty, zabawny zespół rockowy. Ich wielkie piosenki i śpiewane refreny trafiają bezpośrednio w ducha rock n’ rolla.

Problemem dla snobistycznych krytyków i fanów jest wizerunek Kiss. Wszystko jest ekstrawaganckie, od ich ubrań, przez ich prezentację sceniczną, po ich muzykę. Wszystko to jest odstręczające dla ludzi, którzy traktują siebie zbyt poważnie.

Najważniejsze i najważniejsze jest to, że Kiss całkowicie pozbawieni są pretensjonalności.

Kiss
Photo by Tommy Allen Williams

To, kim są, jest całkowicie przejrzyste. Są najbardziej niepologicznym zespołem w historii rocka. Ponownie, krytycy i snoby muzyczne, którzy traktują siebie zbyt poważnie nie mogą sobie z tym poradzić, ale to ich problem.

Ironicznie, problem ze snobistycznymi krytykami polega na tym, że mają wizerunek, który są zmuszeni podtrzymywać, wizerunek, który nie pozwala im nawet rozważyć polubienia Kiss, czy chcieliby czy nie. Ich wolna wola została im odebrana w bardzo realny sposób.

Ponieważ chcą być postrzegani jako „poważni”, wspierają zespoły, które są artystyczne (jak Talking Heads), a nawet niektóre, których muzyka jest obiektywnie zła (The Velvet Underground), aby utrzymać ten wizerunek. W tym kontekście, muszą nienawidzić Kiss.

Na szczęście, nie jesteśmy krytykami rockowymi i snobami muzycznymi, prawda? Więc możemy kochać Kiss.

I kochamy.

Ekstrawagancja koncertu Kiss

Zespół Kiss na żywo
Photo by Tommy Allen Williams

Łatwo jest zapomnieć, że Kiss był pionierem wielu aspektów rockowego show, które teraz są tak powszechne, że uważa się je za oczywiste.

Wszystko to było chwalebnie wystawione na pokaz w X na ich End Of The Road Tour: Kultowa solówka Gene’a Simmonsa na basie i zionięcie ogniem, ruchy Tommy’ego Thayera w „Space Man”, solówka perkusisty Erica Singera i fortepianowe „Beth” oraz Paul Stanley szaleńczo biegający po scenie i wchodzący w interakcje z tłumem. W pewnym momencie nawet poszybował w powietrzu na mini scenę w środku areny.

Wybór piosenek był dość standardowy jak na takie dziedzictwo jak Kiss, co nie jest koniecznie złą rzeczą.

KISS End of The Road Tour at Xcel Energy Center, St Paul, MN.
Photo by Tommy Allen Williams
Kiss Tour at Xcel Energy Center, St Paul, MN.
Photo by Tommy Allen Williams

Pokryli prawie wszystkie swoje największe hity, od klasyków z lat 70-tych, takich jak „Detroit Rock City”, „I Was Made for Loving You” i (oczywiście) „Rock n’ Roll All Nite”, po wielkie, wspaniale przekombinowane single z lat 80-tych, jak „Heavens on Fire” i „Lick it Up.”

Kiss standardy, które nie dostać tak dużo airplay, jak Gene’s feature „God of Thunder,” „Deuce,” i tytułowy utwór z Love Gun były odtwarzane i odbierane z równym entuzjazmem. Rzeczywiście, są to lepsze piosenki niż ich bardziej ograny materiał.

Kiss End of The Road Tour w St Paul, MN.
Photo by Tommy Allen Williams

Hardcorowi fani Kiss byli prawdopodobnie najbardziej zadowoleni z istotnych zagubionych singli i głębokich kawałków takich jak „Parasite” (który ma jeden z najwspanialszych riffów w historii rocka), „Black Diamond,” i „100,000 Years.” Odkopali nawet utwór z albumu Creatures of the Night „War Machine.”

Każdy, kto oglądał ten występ i myślał, że Kiss nie dali z siebie wszystkiego, widział tylko to, co chciał zobaczyć. Każdy z członków, zwłaszcza Stanley i Simmons, wyraźnie świetnie się bawili, prezentując ten rockandrollowy establishment, który stworzyli. Przez cały ten blichtr i zmiany w składzie, nigdy nie stracili swojej miłości i pasji do muzyki.

Tacy, którzy tego nie widzą, po prostu nie lubią muzyki z jajami. Niech słuchają Velvet Underground i Sufjana Stevensa i płaczą w swojej latte.

Występ Kiss jest jak rock n’ rollowe niebo.

Czysty rock w ich piosenkach legitymizuje bombastyczne widowisko. Czy rock n’ roll nie powinien być zabawny? Czy nie powinien być ciężki i w twarz?

Jeśli tak, Kiss to rock n’ roll.

Kliknij tutaj, aby przeczytać 10 Wild And Shocking Facts About The Band, KISS.

Erik Ritland

Autor: Erik Ritland

Music in Minnesota Redaktor Erik Ritland jest dziennikarzem i muzykiem z St. Paul. Od 2001 roku wydał kilkanaście albumów i EP-ek zawierających jego unikalną mieszankę rock n’ rolla, nowoczesnego rocka i Americany, ostatnio „A Scientific Search” z 2020 roku. Rambling On, jego osobisty blog i podcast poświęcony muzyce i sportowi, został uruchomiony w 2012 roku. Erik był również głównym autorem tekstów na stronach internetowych poświęconych kulturze Minnesoty – Hometown Hustle i Curious North.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.