Błyskotliwi rockersi przynoszą swoją trasę 'End of the Road’ do Jiffy Lube Live
By Alan Sculley / www.princewilliamtimes.com
Jak KISS zagłębia się w pożegnalną trasę, która ma trwać dwa lata lub dłużej, główny wokalista i gitarzysta Paul Stanley powiedział, że wie, czego będzie mu najbardziej brakowało w zespole, który założył wraz z basistą/śpiewakiem Gene Simmonsem w 1973 roku.
„Nie ma nic, co mogłoby konkurować lub zbliżyć się do ognistej emocjonalnej natury tego, co robimy na scenie i połączenia z fanami”, powiedział Stanley w wywiadzie telefonicznym. „To jest coś, co jest nie do zastąpienia. …Nie ma nic, do czego można by to porównać.”
Ale fani nie będą musieli się martwić o to, że zobaczą na scenie stetryczałego lub nadmiernie sentymentalnego Stanleya, który zmaga się z rzeczywistością ostatniej trasy Kiss. W rzeczywistości, w typowy sposób dla zespołu, któremu nigdy nie brakowało brawury, Stanley powiedział, że trasa „End of the Road” będzie okazją do świętowania.
„To jest naprawdę czas radości, dla nas, aby być tam i świętować to, co zrobiliśmy razem”, powiedział Stanley, zauważając, że ich fani będą kluczową częścią tego doświadczenia.
„To jest o wiele lepsze niż zakończenie trasy, powiedzmy, a następnie rok później podjęcie decyzji, że nie chcesz wychodzić. W tym sensie to już koniec. Ale to jest o wiele lepsze dla nas i lepsze dla fanów, aby wyjść tam z najwyższym duchem i najwspanialszymi pokazami.”
KISS pojawi się w Jiffy Lube Live w niedzielę, 11 sierpnia. Muzyka zaczyna się o 7:30 p.m.
Indeed, show jest większy i odważniejszy niż jakikolwiek KISS w trasie, powiedział Stanley. To nie jest małe przedsięwzięcie dla grupy, która zrewolucjonizowała koncert rockowy w latach 70-tych nie tylko przez przywdzianie ich słynnego makijażu – Stanley jako starchild, Simmons jako demon, oryginalny gitarzysta Ace Frehley jako „as kosmiczny” i oryginalny perkusista Peter Criss jako katman – ale z najnowocześniejszymi światłami, wystarczającą ilością pirotechniki, aby rozświetlić Czwartego Lipca, a nawet kilkoma krzykliwymi akrobacjami, takimi jak Simmons zionący ogniem, a wszystko to w wyszukanych kostiumach i butach na wysokim obcasie.
Z oryginalnych czterech członków KISS, tylko Stanley, 67, i Simmons, 69, nadal grają z zespołem.
„Show tym razem naprawdę jest ostatecznym show KISS,” Stanley powiedział o pożegnalnej trasie scenicznej produkcji. „Mając to na uwadze, chcieliśmy złożyć coś, co naprawdę podniosło poprzeczkę, nie tylko dla nas, ale jak to się stało na przestrzeni lat, podnosi poprzeczkę dla każdego aktu tam. „To dobra rzecz, bo dzięki temu fani wygrywają. Ten show jest bardziej bombastyczny. Jest więcej piro. Światła są oszałamiające. Automatyzacja, synchronizacja komputerowa jest niepodobna do niczego, co kiedykolwiek robiliśmy. A jednak to nie przegrywa. Nie mamy do czynienia z czymś, co jest techniczne i sterylne nad czymś, co jest pełne pasji i ziarnistości. Muszę wam powiedzieć, że to cudo. Odebrało nam mowę, gdy po raz pierwszy zobaczyliśmy gotową scenę. A dla nas milczenie jest cudem samym w sobie.”
Występ będzie również oferował więcej dla fanów na poziomie muzycznym, z dłuższym setem – 22 utwory – niż KISS grało na ostatnich trasach, wszystkie cieszące tłumy selekcje.
„To zróżnicowany i naprawdę świetny przegląd wszystkich epok zespołu,” powiedział Stanley.
Szeroka lista utworów oznacza, że fani będą mieli ostatnią szansę, aby zobaczyć KISS wykonujące podstawowe utwory z każdego z trzech głównych składów zespołu – oryginalnego wydania z Frehleyem i Crissem, składu z lat 80-tych/początku lat 90-tych z Brucem Kulickiem na gitarze i Ericiem Carrem (a później Ericiem Singerem) na perkusji oraz obecnego wydania z Tommym Thayerem na gitarze i Singerem na perkusji.
Każdy skład odniósł znaczący sukces, a w sumie KISS sprzedał ponad 100 milionów albumów. Oryginalny skład został wprowadzony do Rock and Roll Hall of Fame w 2014 roku.
Dlaczego więc Stanley i Simmons zdecydowali, że nadszedł czas, aby zrobić pożegnalną trasę? Mówiąc najprościej, nie chcieli ryzykować osiągnięcia punktu, w którym nie byliby w stanie dostarczyć takiego występu, jakiego oczekują fani.
„Nie jesteśmy żadnym innym zespołem koncertowym. Gdybyśmy nosili T-shirty, dżinsy i sportowe buty, moglibyśmy to robić do lat 90-tych. Nie ma powodu, aby przestać,” powiedział Stanley. „Ale weźmy któryś z tych zespołów i załóżmy na niego 40 funtów sprzętu, a nie przetrwa trasy. Doszliśmy więc do punktu, w którym uznaliśmy, że wyjdźmy tam i bądźmy najlepsi, wiedząc, że możemy być najlepsi, i nie patrzmy w przyszłość. Zatrzymajmy się, kiedy wierzymy, że możemy dostarczyć najlepsze KISS w historii.”