mphJohn Hennessey z Venomem F5. Zdjęcie dzięki uprzejmości Hennessey Performance Engineering

Od Amerykańskiego Graffiti po Szybkich i Wściekłych, niestandardowe samochody walczące na ulicy wciąż zawładnęły amerykańską wyobraźnią, a także ich udziałem w wartym 300 miliardów dolarów rocznym biznesie na północnoamerykańskim rynku motoryzacyjnym. John Hennessey również ma w tym swój udział: W ciągu trzech dekad Hennessey przeszedł drogę od budowania hot rodsów w mieszkaniu w Houston do stania się jednym z wiodących amerykańskich konstruktorów supermocnych, ekstremalnych pojazdów. W swoim sklepie Hennessey Performance Engineering w Sealy w Teksasie sprzedał ponad 10 000 samochodów, od Dodge’a Vipera z podwójnym turbodoładowaniem, który jako pierwszy przyniósł mu sławę, po jego najnowszy model: szalonego, 1200-konnego Chevroleta Camaro ZL-1 o nazwie Resurrection.

Venom F5. Zdjęcie dzięki uprzejmości Hennessey Performance Engineering

Jest jeszcze Venom F5. To warta 1,6 miliona dolarów fantazja, uliczny samochód z podwójnym turbo V-8 o mocy 1800 koni mechanicznych, który jest szybszy niż wyścigówka Formuły 1. Jak szybki? Hennessey ma misję złamania mitycznej bariery 300 mil na godzinę za pomocą Venoma i pobicia rekordu 304 mil na godzinę ustanowionego przez Bugatti Chiron za 3 miliony dolarów. Jak wyjaśnił w wywiadzie telefonicznym, teraz potrzebuje tylko miejsca, w którym mógłby to zrobić: Nawet nieczynny, 2,8-milowy pas startowy Centrum Kosmicznego Kennedy’ego nie jest wystarczająco długi, aby Venom mógł osiągnąć przewidywaną prędkość maksymalną 311 mil na godzinę i wyhamować. „Ale Bugatti wyświadczyło nam dwie przysługi. Pokazało, że na odpowiednich oponach drogowych można jeździć z prędkością ponad 300 mil na godzinę. I osiągnęli 304 mph, więc znamy liczbę, którą musimy pobić.”

Te wyczyny uczyniły Hennessey’a najsłynniejszym Teksańczykiem w branży motoryzacyjnej od czasów Carrolla Shelby’ego, rajdowca, projektanta samochodów – i tak, hodowcy kurczaków – którego historyczne pokonanie Ferrari w LeMans zostało upamiętnione na ekranie w filmie Ford kontra Ferrari. Ferrari.

„Za sto lat, kiedy już nie będę żył, Venom F5 będzie naszą próbą stworzenia motoryzacyjnej Mona Lisy”, mówi, choć uśmiech La Giocondy na pewno będzie szerszy po przejechaniu się nim.

Nieźle jak na faceta, który zaczynał od pilotowania swojego codziennego kierowcy na wyścigach i imprezach w 1991 roku. Hennessey zmodyfikował skromne Mitsubishi 3000GT, aby osiągało prędkość 177 mil na godzinę, ustanowił rekord świata w swojej klasie na Bonneville Salt Flats, a następnie wrócił do domu tym samym samochodem.

Obsesja na punkcie prędkości u klientów Hennessey’a sięga od miliarderów-przedsiębiorców po Stevena Tylera z zespołu Aerosmith. Ale jak zawsze, ludzie, którzy dojeżdżają do pracy w Toyocie Prius lub denerwują się, gdy jadą 10 mil/h ponad dozwoloną prędkość, mają trudności ze zrozumieniem, dlaczego ktokolwiek chciałby mieć tak szybki samochód lub wydałby sześć lub siedem cyfr, aby go zdobyć.

Wyjaśniając tę uzależniającą potrzebę prędkości, Hennessey przyznaje, że w grę wchodzi walka o swoje i prawo do przechwałek. Mówi jednak, że ludzie reagują również na samochody z ciekawą historią, godnym uwagi designem, technologią i oczywiście rzadkością. W przypadku Venoma, którego liczbę Hennessey planuje ograniczyć do 26 egzemplarzy, „klient nie będzie musiał jechać 300 mil na godzinę, aby wiedzieć, że to najbardziej ekscytujące doświadczenie, jakie można przeżyć na czterech kołach.”

Wybierz odpowiedni samochód kolekcjonerski, dodaje Hennessey, a adrenalina nie będzie jedyną rzeczą, która podskoczy. Wspomina on klienta, który był właścicielem słynnego F1 McLarena z początku lat dziewięćdziesiątych, przechwalającego się po sprzedaży supersamochodu za milion dolarów za 2 miliony dolarów – do czasu, gdy wartość samochodu wzrosła do dzisiejszych 17-20 milionów dolarów.

„Teraz patrzy na niego, jakby stracił 17 milionów dolarów” – mówi ze śmiechem Hennessey.

Silnik Venom F5. Zdjęcie dzięki uprzejmości Hennessey Performance Engineering

Jeden z nabywców Venoma, wielki kolekcjoner samochodów, traktuje motoryzację jako część swojego portfela inwestycyjnego, tworząc indeks wartości, który ściśle monitoruje.

„Jego samochody podrożały o 11 procent w 2018 roku” – mówi Hennessey. „I nie można jeździć akcjami lub funduszami wzajemnymi, więc jest to o tyle lepsze.”

Z Hennessey uosabiającym oldschoolowego „faceta samochodowego”, z benzyną w żyłach, można by pomyśleć, że wyszydziłby samochody elektryczne. Myliłbyś się.

„Elektryczna i hybrydowa moc to nic innego, jak dobra rzecz dla rynku wydajności”, mówi. Jego firma prowadzi aktywne badania nad stworzeniem własnych zelektryfikowanych potworów, choć twierdzi, że technologia i infrastruktura ładowania wciąż mają przed sobą długą drogę do przebycia.

„Jesteśmy bardzo zainteresowani, ale w zasadzie czekamy, aż baterie będą ważyć połowę tego, co teraz i będą w stanie przejechać dwa razy dalej.”

Jego wciąż rozwijająca się firma zatrudnia obecnie 40 pracowników i jest w trakcie rozbudowy o powierzchni 15 000 stóp kwadratowych w celu zbudowania Venoma. Po 28 latach pracy w bezwzględnym biznesie, w którym początkujące firmy samochodowe częściej ponoszą porażki, Hennessey mówi, że on również się rozwinął.

„Moją własną porażką jako lidera było myślenie, że muszę robić i kontrolować wszystko”, mówi Hennessey. „Trudno jest zrezygnować z tej kontroli i w pełni zaufać ludziom. Ale nauczyłem się, że im bardziej mogę odpuścić i liczyć na to, że mój zespół zrobi to, co do niego należy, tym większy sukces odniesiemy.”

Hennessey mówi, że wyniósł krytyczne lekcje przywództwa ze spotkania z Alanem Mulally, znanym byłym szefem Boeinga, a później Ford Motor, oraz z wielu własnych klientów, którzy odnieśli sukces, w tym z największego rolnika uprawiającego ziemniaki w Wisconsin. „To najlepsi konsultanci, na jakich nigdy nie byłoby mnie stać.”

  • Tematy
  • Samochody
  • John Hennessey
  • lifestyle
Subskrybuj nasz biuletynBiznes &Inwestowanie

Niezbędny przewodnik po finansach, inwestowaniu i przedsiębiorczości.

Zobacz wszystkie biuletyny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.